poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Nie było od Nas wieści przez dłuższy czas, a było to spowodowane następującymi wydarzeniami:
a) stres związany z rekrutacją na studia, później masa formalności do załatwienia po dostaniu się, ale Jovana jest dumną studentką teatrologii, a hUmberto zgłębiał będzie tajniki filologii polskiej
b) intensywne poszukiwania mieszkania w Krakowie, naszym przyszłym miejscu zamieszkania. Stanęło na tym, że o dziwo razem mieszkać nie będziemy, ale to nie znaczy, że nie będziemy się widywać, wręcz przeciwnie ;)
c) zasłużony odpoczynek, wszak mamy najdłuższe wakacje w życiu - cztery miesiące! W sumie właśnie jesteśmy na półmetku ;)

W czerwcu spędzaliśmy miłe chwile w Krakowie, w którym już niedługo z wielką radością zamieszkamy ;)

W tym roku po raz pierwszy wyjeżdżamy we dwójkę na wakacje. Kierunek: Anglia! W planach mamy zwiedzenie Manchesteru, Liverpoolu, Blackpoolu i przy odrobinie szczęścia Londynu. A wszystko to, dzięki uprzejmości Beaty i Łukasza, których w tym miejscu gorąco pozdrawiamy :) Do tej wielkiej wyprawy przygotowujemy się bardzo sumiennie.
Oczywiście relacja z tej wycieczki znajdzie się na blogu, pewnie bardzo obszerna ;) Wracamy 22 września, czekajcie z niecierpliwością!

Tymczasem w naszym kochanym Nowym Targu odbywały się Jarmarki Podhalańskie. Było całkiem fajnie, koncertowali dla nas Monika Brodka, zespół Hey i Martyna Jakubowicz, z czego najlepiej wypadł zespół Hey. Ich koncert był wprost niesamowity! Nie można się nie pochwalić, że hUmberto zdobył autograf Brodki i to na płycie ;)

Myślimy, że to tyle z ważniejszych wydarzeń. Jeśli chodzi o naszą działalność "artystyczną" wciąż szukamy inspiracji, ale nie martwcie się, znajdziemy (Jovana twierdzi, że już jest na tropie więc jest dobrze) ;) DO ZOBACZENIA!

wtorek, 7 czerwca 2011

Telewizja TVN Alternatywna przedstawia!

Ostatnio strasznie się opuściliśmy w prowadzeniu naszego bloga, w krótkim czasie postanowilismy więc na reaktywację!
Jesteśmy świeżo po wielkim FINALE X- FACTOR, my również postanowiliśmy znów zabawic się formą i zrobic Finał X-Fucktor! Zapraszamy!!!

czwartek, 19 maja 2011

Popołudnie z fauną, florą i pociągiem

Dzisiejsze popołudnie spędziliśmy bardzo aktywnie, nawet aktywniej niż planowaliśmy. Wybraliśmy się nad rzekę na długi spacer. Pogoda była przecudna, 24 stopnie. Rozpierała nas energia, by zrobic coś szalonego, nie było jednak za bardzo co. Zabraliśmy więc nasz stały equipment (czyli dobry humor i aparat) i ruszyliśmy w drogę. Szliśmy i szliśmy spotykając na swojej drodze ciekawe zjawiska. Najpierw przysiedliśmy nad rzeką i Jovana wpadła na pomysł, by zrobic na niej tamę. Zabrała się do tego bardzo ochoczo i zaczęła wrzucac do wody kamienie, hUmberto dał jej jednak dyskretnie do zrozumienia, że jej pomysł raczej nie wypali, więc Jovanę pochłonęło inne zajęcie, jakim jest puszczanie kaczek (hUmberto nie umie, ale nie ubolewa). Nie mniej jednak Jovana udzielila mu krótkich ale za to pomocnych wskazówek. Potem obydwoje ruszyliśmy dalej szukac przygód. Najpierw spotkaliśmy szlak mrówek, a potem dmuchaliśmy dmuchawce. Następnie zobaczyliśmy pociąg, który przejechał po moście uważanym przez nas za nieczynny. Jeszcze później naszą uwagę przykuło stadko koni pasących się nieopodal. Zrobiliśmy kilka zdjęc, a na koniec niespodziewany deszcz zmusił nas do ponad kilometrowego joggingu :) Ale i tak było fajnie!







środa, 18 maja 2011

Z gatunku : Jovana poleca!

SAŁATKA BELGIJSKA

Witam Was! Dzisiejszy dzien był niezywkle pracowity, gdyż jak z poprzednich doniesień wiecie zawitaliśmy dziś z hUmbertem do najznamienitszych pism modowych na świecie. Praca na planie filmowym jest cieżka , a co dopiero na planie sesji zdjęciowej!!!

Aby ten miły dzień skończył się równie przyjemnie postanowiłam zrobic na kolacje jedną z moich ulubionych sałatek, niestety hUmberto mi nie towarzyszył ( poza tym za ta On chyba nie przepada).. choc poinformowałam go na popularnym komuniatorze zwanym gg : "Hubi Bubi zmykam robic sałatkę , widzimy się jutro!"
Ale do rzeczy sałatka nosi nazwę belgijska, choc w sumie sama nie wiem dlaczego, podobnie jak ryba po grecku nie pochodzi z Grecji, tak i Sałatka Belgijska nie pochodzi z Belgii, mniejsza o to.
Poniżej zamieszczam naprawdę króciutki przepis na to cudo, które zadowoli najbardziej wybrednych:)

Skladniki:
  • Sałata rukola ( może byc inna ja dzisiaj użylam mixu sałatkowego oraz roszponki)
  • gruszki z puszki ( bardzo wazny w tym przepisie jest syrop gruszkowy)
  • 1-2 opakowań orzechów włoskich
  • ser pleśniowy, może byc jeden z polskich serów. Ja do mojej dzisiejszej sałatki użyłam sera Lazur z niebieską pleśnią
Sos:
  • syrop z puszki
  • świeży czosnek
  • oliwa z oliwek
Wszystkie wyżej wymienione składniki należy wymieszac i polac przygotwanym wcześniej sosem. Sałatkę najlepiej zrobic pół godziny do godziny przed podaniem aby mogła sie ona " przegryźc"
Smacznego!



Vanity Fair. Unauthorized.

Postanowiliśmy choć na chwilę poczuć się jak prawdziwe gwiazdy rządzące okładkami prestiżowych magazynów. Oto nasze małe targowisko próżności:



wtorek, 10 maja 2011

Zakopiańska majówka

Okres matur jeszcze się nie skończył, a my już czujemy wakacje pełną piersią! W sumie powinniśmy siedzieć dzisiaj w domu i pisać nasze prezentacje (tak, jeszcze ich nie mamy), ale uznaliśmy to za kompletnie bezsensowny pomysł i postanowiliśmy pojechać do Zakopanego. Nasza majowa wyprawa okazała się wyjątkowo udana i obfita w przygody, dopisała nam również piękna pogoda. Już na samym starcie przeżyliśmy coś dziwnego, mianowicie wsiadając do busa Jovana wdała się w nietypową konwersację z kierowcą:
Jovana: Poprosimy dwa ulgowe do Zakopanego.
Kierowca: A co to są bilety ulgowe?
Jovana: <WTF> Yyyy... no to jakie tam pan ma...
Kierowca: Muszę mieć jakiś dowód, aby wydać na jego podstawie bilet ulgowy...
Jovana: ???
Kierowca: Macie legitymacje?
Jovana: Tak, oczywiście
po czym wyjęliśmy legitymacje, a kierowca nawet nie rzucił okiem, tylko dał nam ulgowe bilety.
Gdy już dotarliśmy do Zakopanego zachwyciły nas świetnie widoczne góry, więc udaliśmy się do parku na chwilę rekreacji na łonie natury:










A następnie:















O godzinie 14 udało nam się złapać busa i nie musieliśmy się wlec na dworzec, który był znacznie oddalony od miejsca, w którym się znajdowaliśmy.
Zbliżaliśmy się już do naszego miasta, kolejny przystanek i kolejne osoby wsiadające do autobusu wśród nich kobieta, która od początku wydawała się dość dziwna. Przyklejona do telefonu, z torebką w ręce, głośno dokazywała na cały autobus. W końcu postanowiła wysiąść, a my siedząc za nią mieliśmy oko na całą sytuację. Kobieta zarzucając oba ramiączka torebki na ramię zarzuciła też kawałek zasłony okiennej autobusu. Niefortunnie materiał wplątał się między dwa ramiączka, rzecz jasna kobieta tego nie zauważyła. Wstała z fotela z telefonem przy ucha i zaczęła kierować się do wyjścia ciągnąc za sobą zasłonę. My, usiłując powstrzymać wybuch śmiechu, nie zdążyliśmy nakręcić całej sytuacji. Gdy zasłonie skończyła się już rolka, po której mogła się przesuwać, kobieta poczuła pewien opór i dopiero wtedy zorientowała się, co się dzieje. Uwolniła się od zasłony, która "zaatakowała" siedzącą obok starszą panię (konkretnie spadła jej na głowę). Starsza pani była w totalnym szoku nie wiedząc co się dzieje i skąd się nagle wziął ten firankowy potwór. Jovana stwierdziła, że ma minę 'jakby był atak kosmitów'. My leżeliśmy prawie na podłodze ze śmiechu.
Podsumowując: wypad był bardzo udany; trochę się powygłupialiśmy, trochę pokupowaliśmy, znacznie więcej pooglądaliśmy, zjedliśmy pyszne ciacha i nacieszyliśmy się w pełni majowym słońcem.

poniedziałek, 9 maja 2011