wtorek, 19 kwietnia 2011

Jest wtorek od kilku dni intensywnie sie przygotowujemy i uczymy do matury, olewamy szkołe , a raczej wychodzimy z niej kiedy tylko nam się  podoba. Czasem od tak stwierdzamy : eee nie chce mi się tutaj siedziec i patrzec na tych niedorozwiniętych cwiercinteligentów :P Ale wszystko po kolei:
Dzień zaczęlismy dzis wyjątkowo ambitnie bo zwlekliśmy się z łóżek na 8.50 do szkoły (do ktorej od paru dni juz nie uczęszczamy teoretycznie przygotowując się do matury) aby wysłuchać orędzia pani dyrektor na tamat bliżej nieokreślony dotyczący zacnego egzaminu dojrzałości. Dowiedzieliśmy się, że na maturze nie da się ściągać, a chwilę potem, że jednak można, ale nie warto, bo każdy arkusz ma inny układ opcji odpowiedzi. Później poszliśmy do Jovany (mieszka w morelowym domu) żeby się uczyć i naprawdę sie uczylismy: Bogurodzica, Kochanowski, Orszula, pieśni, fraszki, treny, znów Orszula itd. Jovana czytała bogurodzicę i średnio jej szło, miała problem z przeczytaniem słowa
'śrzebrzem'- ale to moze dlaczego ,ze domniemanym autorem Bogurodzicy był sw. Wojciech , jednak my obaliliśmy te podejrzenia wczesniej niż naukowcy - bowiem św. Wojciech nie znał dobrze jezyka polskiego... to rzucało sie od razu w pierwszych słowach naszej najstarszej polskiej pieśni patriotycznej.
potem mama Jovany stwierdziła że Jovana nie jarzy, a hUmberto jarzy to co ona mówi. a mówiła o tym, że jest przed pierwszą, bo jest 13.25. jakimś cudem hUmberto to zajarzył.
Następnie przestalismy sie uczyć bo ile można i wpadlismy na to, by założyć bloga (zaintersował nas blog Kasi Tusk ktory sledzi Jovana i blog Isabel Marcinkiewicz ktory sledzi hUmberto)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz